Artykuły

Z łowickiej wsi na sceny Łodzi i Warszawy

Czesław Guzek należał do pokolenia aktorów, którzy debiutowali tuż po zakończeniu II wojny światowej, wnoszących na scenę nie tylko entuzjazm i pasję, lecz także doświadczenie wyniesione z wojennej młodości.

Od początku swej kariery artystycznej był związany z Łodzią. Najpierw jako słuchacz szkoły teatralnej, później zaś aktor Teatru Kameralnego i Teatru Nowego, stworzonego od podstaw przez Kazimierza Dejmka. Pod jego kierunkiem wystąpił w spektaklach, które na stałe weszły do historii powojennego teatru polskiego. Kontynuował następnie karierę w warszawskim Teatrze Współczesnym pod kierunkiem Erwina Axera. Współpracował z najwybitniejszymi aktorami sceny polskiej, był wielką nadzieją teatru doby powojennej. Niestety, los nie dał mu szansy jej spełnienia.

Urodził się 22 marca 1920 r. [4 marca 1920 r. - wg ksiąg parafialnych kościoła w Zdunach] w Łaźnikach, jednak dzieciństwo i młodość spędził w Zdunach Parcel, dziś Nowych Zdunach, gdzie jego ojciec osiadł na półwłókowym gospodarstwie powstałym po parcelacji w 1922 r. majątku Dąbrowa Zduńska. Przed wybuchem wojny zdążył ukończyć jedynie szkołę powszechną i trzy klasy gimnazjum. Wiosną 1945 r. wyruszył do Łodzi, gdzie zapisał się na pierwszy rok studiów aktorskich w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej w Warszawie z Tymczasową Siedzibą w Łodzi, jak brzmiała jej oficjalna nazwa. Łódź była wówczas mekką teatralną dla młodzieży z całej Polski. Przybywali tu ludzie obdarzeni doświadczeniem ponad miarę jednego życiorysu. Wykładowcami tej uczelni byli tej miary uczeni, co Stanisław Ossowski, Mieczysław Wallis i Juliusz Saloni. Natomiast fachu aktorskiego uczyli najwybitniejsi artyści scen polskich, a wśród nich Dobiesław Damięcki, Józef Węgrzyn, Aleksander Zelwerowicz i Władysław Hańcza.

Studia na wydziale aktorskim, podobnie jak i reżyserskim oraz dramaturgicznym, trwały trzy lata. Za pierwszy rok uznano wiosnę i lato 1945 r. Tak więc pierwsi absolwenci mogli otrzymać dyplom już na jesieni 1947 r. Przedstawieniem dyplomowym C. Guzka było, przygotowane pod kierunkiem prof. Jacka Woszczerowicza, Poskromienie złośnicy Szekspira. Egzamin końcowy zdał natomiast przed Aleksandrem Zelwerowiczem i Janem Kreczmarem.

Debiut

Na scenie zadebiutował jeszcze jako student PWST w sztuce S. Marszałka "12 miesięcy" w reżyserii R. Kowalewskiej, wystawionej na deskach Teatru Wojska Polskiego w Łodzi, którego dyrektorem był Leon Schiller [premiera 7 III 1947 r.] Natomiast pracę zawodową, już jako dyplomowany aktor, rozpoczął w Teatrze Kameralnym Domu Żołnierza również w Łodzi, kierowanym przez Erwina Axera. Miał więc okazję współpracować zarówno z wielkimi sceny polskiej [Michał Melina, Jacek Woszczerowicz, czy twórca "Reduty", Juliusz Osterwa], jak też z przyszłymi jej gwiazdami [Zofia Mrozowiska, Edward Dziewoński, Igor Śmiałowski, Andrzej Łapicki]. Został też przyjęty w poczet członków Związku Zawodowego Artystów Scen Polskich.

W pierwszym swoim sezonie 1947/48 wystąpił w przedstawieniach, które otworzyły nowy rozdział w historii polskiego teatru. Wydarzeniem artystycznym była premiera Szkoły żon Moliera w reżyserii Bohdana Korzeniewskiego, z Zofią Mrozowską i Jackiem Woszczerowiczem w rolach głównych. Czesław Guzek wcielił się w ważną rolę Grzeli, służącego Arnolfa, którego grał właśnie Woszczerowicz. Następnie wystąpił w sztuce w dwóch częściach M. Andersena Joanna z Lotaryngii w inscenizacji E. Axera. W pierwszej wcielił się w postać aktora z trupy teatralnej, a także Jana d`Arc, brata Joanny. Natomiast w drugiej części zagrał niewdzięczną rolę kata! Na zakończenie sezonu Teatr Kameralny wystawił sztukę nieco lżejszego kalibru. Była nią komedia Ch. de Peyret-Chappuisa Nieboszczyk pan Pic w reżyserii Janusza Warmińskiego. Guzek zagrał w niej brawurowo rolę przedsiębiorcę pogrzebowego, a partnerowali mu m.in. Hanna Bielicka. Już wtedy ujawniła się wielka skala talentu aktora ze Zdun, który świetnie czuł się zarówno w dramacie współczesnym i kostiumowym, a także komedii. W czasach łódzkich zaprzyjaźnił się z wieloma kolegami ze sceny, m.in. Hanną Bielicką i Edwardem Dziewońskim. Znakomita aktorka, wtedy jeszcze dramatyczna, często odwiedzała Czesława w Zdunach.

W sezonie 1948/1949 wystąpił w dwóch sztukach. Pierwszą z nich była komedia E. Pietrowa Wyspa pokoju w reżyserii S. Daczyńskiego. Czesław Guzek zagrał pierwszoplanową postać pastora Hattona, a partnerowali mu M. Melina, E. Dziewoński oraz A. Łapicki. Ostatnim spektaklem, w którym wystąpił na deskach Teatru Kameralnego była sztuka D. O. Stewarda Gwiazda Stevensona w reżyserii Axera. W głównych rolach wystąpili Z. Mrozowska, ówczesna żona Axera, H. Borowski i A. Łapicki. Guzek zagrał rolę Murzyna, po raz kolejny demonstrując swój wielki talent, tym razem jako aktor charakterystyczny. Przedstawienie to zostało przeniesione do Warszawy na otwarcie Teatru Współczesnego, które miało miejsce 10 IX 1947 r. Łódzki teatr przeniósł się na ulicę Mokotowską w Warszawie. Tu Erwin Axer stworzył w krótkim czasie jeden z najnowocześniejszych teatrów nie tylko w Polsce, ale również w Europie.

Aktorstwo Czesława Guzka podziwiała i wysoko ceniła Maria Dąbrowska, która w lutym 1948 r. przyjechała do Łodzi na spotkania z czytelnikami. Obejrzała też Szkołę żon, która ją zachwyciła, chociaż krytycznie oceniła grę samego Woszczerowicza. W I tomie Dzienników powojennych 1945-1965 zapisała: "Przedstawienie było śliczne, choć Arnolf Woszczerowicza był trochę zanadto farsowy, a to postać tyleż śmieszna, co tragiczna,()". Natomiast ciepło i ze znawstwem pisała o Guzku: "Grał w tej sztuce Czesław Guzek z Dąbrowy Zduńskiej, który już wyrobił się na dobrego aktora i nic nie fałszuje. Przyjemnie było widzieć tego chłopaka wprost z małorolnej chałupy na scenę w tak pięknych dekoracjach i z tak pięknym wierszem Boya-Moliera w ustach". Wielka pisarka znała aktora z czasów, gdy po Powstaniu Warszawskim mieszkała w szkole rolniczej, niedaleko domu Guzków.

W Teatrze Nowym

Czesław Guzek pozostał w Łodzi, ale przeniósł się do Teatru Nowego. Powstał on na miejsce Teatru Kameralnego, a kierował nim Kazimierz Dejmek, najmłodszy uczeń Leona Schillera. Na otwarcie wystawiono sztukę czeskiego autora Waszka Kani pt. Brygada szlifierza Karhana. Sztuka była robotnicza, napisał ją prawdziwy robotnik, syn pastucha i dojarki, niepodobna do niczego, co normalnie grały teatry. Już samo to starczyło za ideowe rekomendacje utworu, którego premiera odbyła się 12 XI 1949 r., zaś autorem opracowania dramaturgicznego i inscenizacji był Kazimierz Dejmek.

Łódzki teatr przywiózł "Brygadę" do Warszawy. Maria Czanerle, znany krytyk teatralny, pisała wówczas: "Działacze kulturalni, prominenci i recenzenci potracili głowy z wrażenia []. Waszka Kanię zestawiano z Szekspirem, Molierem i Gorkim, a stołeczni recenzenci pisali o "dużej miary zdarzeniu politycznym i artystycznym" i "wielkiej przemianie i wyższym poziomie w naszym życiu teatralnym". Minister Kultury i Sztuki ofiarował "Brygadzie" milion złotych nagrody, a aktorów udekorował Orderem Sztandaru Pracy. Na specjalnym przedstawieniu byli obecni prezydent Bierut i premier Cyrankiewicz wraz z rządem. Prezydent wyraził zespołowi uznanie za "wysoki poziom gry w tak interesującej i aktualnej sztuce". Teatr Nowy stał się najmodniejszym teatrem w Polsce, teatrem prawdziwie modelowym, reprezentującym, jak pisano "wyższy etap rozwoju naszego teatru".

Wydarzeniem stało się również Zwycięstwo, którego premiera odbyła się 20 XII 1950 r. Sztukę niejakiego Peczyńskiego o tworzeniu spółdzielni produkcyjnej reżyserował Janusz Warmiński, późniejszy dyrektor warszawskiego Teatru Ateneum. Dzieło przyjęto z zapałem i zrealizowano tak samo troskliwie jak "Brygadę". Antoninę Gordon-Górecką, która mimo oporu kułaków doprowadza do powstania spółdzielni, chwalono wprawdzie za grę, ale za złe jej miano, że nie taka, że zbyt inteligentna, niepodobna Również w tym spektaklu jedną z głównych ról zagrał C. Guzek. Wcielił się bowiem w postać Stanisława Mielczanka, kierownika GS-u, brata głównej bohaterki. Któż lepiej od niego znał środowisko wiejskie? W Jackowicach, niedaleko Zdun Parcel, teraz przemianowanych na Nowe Zduny, powstała właśnie spółdzielnia produkcyjna "Zwycięstwo", wzór rolnictwa socjalistycznego.

W Warszawie

Pod koniec 1950 r. za namową Erwina Axera przeniósł się do warszawskiego Teatru Współczesnego. W teatrze tym Axer zaczął odchodzić od teatru socrealistycznego, tworząc teatr inteligentny, psychologiczny, zupełnie odmienny od teatru Dejmka. W stolicy C. Guzek zadebiutował w roli księdza w Wieczorze Trzech Króli Szekspira. W tej słynnej komedii partnerował H. Borowskiemu i A. Łapickiemu, a także rozpoczynającemu właśnie wielką karierę Tadeuszowi Łomnickiemu. W 1951 r. zagrał postać Szyszkina w Mieszczanach Gorkiego. Ostatnią rolą, w jaką się wcielił przy ulicy Mokotowskiej, była rola szlachcica w popularnej wówczas sztuce Aleksandra Maliszewskiego Droga do Czarnolasu.

Wszystko wskazywało na to, że właśnie w Warszawie pod opieką znakomitego reżysera, jakim był E. Axer, Czesław Guzek w pełni rozwinie swój wielki talent. Jego umiejętności podziwiał jeszcze w 1947 r. prof. J. Woszczerowicz pisząc, że "jest pracowity, zawzięty i osiągnął dużo jak na pierwszy rok pracy". W kilka lat później, w 1952 r., Henryk Borowski, jako przewodniczący komisji kwalifikacyjnej, podkreślał, że "jest to młody, utalentowany aktor, a jego role świadczą o dużym talencie, stale rozwijającym się". Został wtedy zakwalifikowany do drugiej kategorii aktorskiej. Pierwsza była zarezerwowana tylko dla mistrzów sceny tej miary, co Ludwik Solski czy też Aleksander Zelwerowicz. W tym zawodzie nawet w czasach stalinowskich obowiązywały żelazne kryteria zawodowe.

Choroba

Niestety, ciężka choroba uniemożliwiła aktorowi rodem ze Zdun kontynuowanie tak pięknie zapowiadającej się kariery scenicznej. Jeszcze przez pewien czas pracował w administracji teatru, ale w 1953 r. musiał już na zawsze porzucić scenę.

Pod koniec lat 50. wrócił do rodzinnego domu, położonego na skraju rodzinnego lasu, z polami zwróconymi ku dolinie Bzury. Otoczony troskliwą opieką brata Jana i jego żony, Janiny z Trukawów, cieszył się pięknem przyrody, odwiedzał najbliższych sąsiadów: Olszewskich, Trukawów, Kowalskich i Rogowskich, zawsze życzliwie i serdecznie przyjmowany. Jeszcze w czasach łódzkich, gdy wracał do Zdun, po drodze zawsze zatrzymywał się w gościnnym domu Franciszka Kowalskiego, gdzie odgrywał dla sąsiadów całe fragmenty sztuk, w których grał. Do dziś żywa jest pamięć o tym, jak kiedyś zabawiał przez półtorej godziny publiczność w sali nie istniejącego już dziś kina "Bratniak", gdy nie przyjechał Teatr Ziemi Łódzkiej. I to tylko przy szklance herbaty i paczce herbatników! Był duszą towarzystwa, podobnie jak jego bracia, Jan i Zdzisław, obdarzeni również nieprzeciętnym talentem aktorskim. Nie zapomnieli też o nim jego koledzy aktorzy. W Zdunach odwiedzała go Hanka Bielicka, a także Tadeusz Łomnicki, z którym przyjaźnił się od czasów występów w Warszawie. Losem świetnego aktora interesował się również Włodzimierz Sokorski, ówczesny Minister Kultury i Sztuki, który także przyjeżdżał do Zdun. Dziś jest uważany za jednego z tych aktorów, którzy tworzyli podwaliny teatru Kazimierz Dejmka. Nazwisko Guzka wymieniono też na pogrzebie zmarłego przed paru laty wielkiego reżysera.

W rodzinnym domu, budowanym jeszcze przez ojca, spędzał czas na spacerach, lekturze książek z różnych dziedzin nauki. Czytał też prozę i poezję. Imponował rozległą wiedzą, którą potrafił podzielić się w sposób jasny i przystępny. Jan Kowalski, sąsiad i przyjaciel rodziny Guzków, po latach wspomina: "Kiedyś, gdy przygotowywaliśmy się do matury w lasku Guzków, podszedł do nas Czesław i zapytał, czego się uczymy. Gdy usłyszał, że biologii, dał nam taki wykład, że chcieliśmy zrezygnować z egzaminu. Wydawało się nam, że nic nie umiemy"!

Zaginione wiersze

Obdarzony doskonałym słuchem, był niezwykle wrażliwy na język. Nie tylko jednak znakomicie deklamował poezję, ale sam pisał wiersze. "Z reguły pisał na wolnych stronach różnych książek, encyklopedii, słowników - mówi Jan Kowalski - zawsze ołówkiem, równym duktem pisma, lekko pochylonym w prawo". Większość wierszy niestety nie zachowała się. Wysyłał je do przyjaciół aktorów w Warszawie. W zbiorach rodzinnych zachował się jedynie tom poezji T. Różewicza Niepokój, szkolna lektura jego bratanicy Haliny [dziś Wódka]. Na okładce zachowały się dwa piękne wiersze jej stryja: Do wiosny i Do skowronka, oba napisane dziewięciozgłoskowcem sylabicznym, takim, jakim są pisane niektóre sceny dramatów Juliusza Słowackiego, którego bardzo cenił. Szczególnie piękny jest ten pierwszy, napisany po śmierci żony Krystyny. Do dziś wzruszają strofy:

Straciłem pachnącą Krystynę,

I ciebie wiosno także stracę,

Lecz się upajam twoim winem

I siły człowiecze bogacę

Czesław Guzek zmarł 14 września 1999 roku i został pochowany na cmentarzu parafialnym w Zdunach Nowych. Spoczął obok rodziców, Franciszki i Franciszka i brata Jana. Najmłodszy brat Zdzisław leży w grobie rodziny Olszewskich. Dziś już niewielu mieszkańców Zdun i okolic wie, że spoczywa tu znakomity aktor, który tworzył historię powojennego teatru polskiego. Tylko my, urodzeni i wychowani w dawnych Zdunach Parcel, pamiętamy, że był wspaniałym, utalentowanym, życzliwym ludziom człowiekiem, zawsze wiernym swoim księżackim korzeniom.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji